
poniedziałek, 3 listopada 2008
ubuntu 8.04.
Taa, Łukaszkowi się już w tyłku nie mieści. Wszyscy (wszystkie dziewczyny) zachwycają się Vistą a ja sobie zainstalowałem Ubuntu. W zasadzie pierwszą przeszkodę napotkałem już podczas procesu instalacji i za punkt honoru uznałem, że muszę ja sfinalizować - choćby nie wiem co. Metodą prób i błędów w końcu się udało. Wszystko fajnie, 20 minut się pobawiłem i partycje z tymże systemem sformatowałem. W ten czas znalazłem inne... rozrywki i do tematu powróciłem ponownie, instalując ciekawy system po raz drugi. Na razie zdążyłem włączyć GIMPa i z tego wtajemniczenia jednak, z całym szacunkiem, wolę produkt firmy Adobe. Pobawię się pewnie jeszcze kilka dni i Ubuntu usunę, bo przecież nie ma sensu hodować dwóch systemów w nieskończoność.
Dzisiaj otworzyłem sobie rachunek w ING - miałem dosyć problemów z tym zasranym mBankiem. Przez długi czas było wszystko w porządku. Jakiś miesiąc temu zaczęli świrować i gubić moje niezbędne do życia pieniądze. Wyciągnąłem gruby kij a na nim transparent z napisem "dość". Teraz jeszcze poczekam aż wpłynie październikowa wypłata (bo wpłynie, prawda?) i sayonara - likwidacja.

Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz