piątek, 8 lutego 2008

czarne piątki.


Znów zostałem oszukany przez życie i samego siebie. Egzamin odbył się za wcześnie, nowa żarówka wcale nie chce działać w nowej lampie, bułka jest za sucha. Mam nadzieje, że to co mnie jeszcze dzisiaj czeka nie będzie takie tragiczne w skutkach.
Fajnie jest móc sobie wstać praktycznie o dowolnej godzinie. Ograniczeniem jest tylko śniadanie, które nie może przecież wiecznie stać na stole. Świeże powietrze, kurze kupy oraz toaleta na podwórzu i tak rekompensują wszelkie niedogodności wynikające z przebywania na wsi. Co z tego, że zasięgu sieci gsm nie ma na łóżku skoro jest przy oknie i przed wejściem do chałupy. Założę się, że za to wi-fi śmiga tam co najmniej jak na El Chalten.

3 komentarze:

  1. a to "zycie" to ja i T., czy panie z dziekanatu?;) Popatrz na to z drugiej strony - to nie egzamin odbyl sie za wczesnie, tylko Ty przyjechalbys za pozno:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak się korzysta z rad takich doradców życiowych:)
    A tak na marginesie to Wi-fi śmiga tam na pewno lepiej niż u Ciebie w bloku gdyż nie ma żadnych zabudowań:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Sie nie przejmuj ja za panią jedną do sosnowca pojechałem, szukać jej wpierw 3 godziny w 3 budynkach by wpaść na nią przypadkiem, i z biegu niemalże być przepytanym, a wiadomo co nagle to po... diable? nie, to po prostu lepiej chyba se darować :)
    ps. sie nie obrażaj jeno po smsach :)

    OdpowiedzUsuń