poniedziałek, 31 marca 2008

już możesz.

Anioł powiedział: 'ale teraz już możesz. dasz radę, radę. napić się w miarę'. Okej, ale mnie od razu mózg kuje, jakbym szpilki, igły spożywał. To ból okropny. Dam radę napić się, nie upić.

niedziela, 30 marca 2008

nocne zniecierpliwienie.


Byłem kiedyś na koloniach w Karwi. Nocleg zapewniony był w szkole. Mieliśmy do dyspozycji boiska do koszykówki, piłki nożnej i chyba nawet siatkówki. Zorganizowano też dyskotekę na korytarzu, co mnie oczywiście kompletnie nie interesowało. Obecność była obowiązkowa, więc poszedłem sprawdzić czy ściany pion trzymają. Spaliśmy w salach (klasowych). Ja trafiłem do pokoju dziesięcioosobowego wraz z innymi młodymi synkami, takimi jak ja. Ciągła zabawa spowodowała, że niektórzy zapomnieli co jest w życiu naprawdę ważne. Jeden z kolegów zrobił kupę w nocy. Myślę, że przez sen, bo to byłoby całkowicie niepoważne robić do własnego łóżka z pełną świadomością. W każdym razie nad ranem próbował 'znalezisko' wynieść w spodniach od piżamy. Niestety wszyscy się już obudzili i zobaczyli jego wykrzywiona twarz. Nie doniósł. Uleciało mu w okolicach progu klasy... Nie pamiętam czy po tym incydencie był jeszcze kolonistą.

-Zaraz się zesram!
Każdy choć raz w życiu wypowiedział tą sentencję. Bez względu na płeć, bo trzeba Ci wiedzieć, że piękna dziewczęta też TO robią.

[to się nazywa dobre słowo na niedziele]

sobota, 29 marca 2008

każdy inny.


Jak tu nie lubić chłopków Lego.

czwartek, 27 marca 2008

źle.

Człowiek już taki jest - dupiaty. Czeka na pewne wydarzenie długi (dla niego czas), wyczekuje kiedy to się stanie. Jak już w końcu nadejdzie godzina zero to tylko płakać pozostaje. Na szczęście otaczamy się wspaniałymi ludźmi, którzy pomogą nam w potrzebie, na duchu podnieśli, mazać zabronili. Teraz tylko trzeba oddać porwane odzienie...

Za to na innym froncie duży sukces. Chyba udało mi się zadziałać w odpowiedniej minucie, co spowodowało, że duża część owej społeczność pochwaliła mnie. Okazuje się, że przyroda, która nie jest moim ulubionym obiektem jest najbardziej lubiana przez obcych. Hmm, chyba powinienem się przekwalifikować. Choć z drugiej strony, w życiu należy podążać tą ścieżką, która nam najbardziej odpowiada, nawet pomimo kamieni raniących nam stopy przez cienką gumę trampek. Ja zatem kupuję buty z grubszą podeszwą i w drogę. Na pohybel stagnacji!

wtorek, 25 marca 2008

bułka.


Istnieje tradycyjne polskie, bardzo niedocenianie danie, którego jestem zwolennikiem. Już prasłowiańskie plemiona osiadłe na ziemiach delektowały się tym przysmakiem. Jest to bułka polana z wierzchu ketchupem. Najlepiej dużą jego ilością by zabić suchość bułki, która niekoniecznie musi być świeża. Przecież bułka to bułka a człowiek wszystko zje. To danie najlepiej podawać z jakimś alkoholem wysokoprocentowym w celu neutralizacji kwasów żołądkowych powstałych na skutek nadmiernego spożycia aromatów naturalnych zawierających seler.

Jakiś idiota wiercił i mi kwiatka obcięło.

poniedziałek, 24 marca 2008

kąpiel.


Pozyskawszy z zaufanego źródła informacje o czynności, którą wykonuje pewna osoba trzecia skusiłem się na chwilę refleksji.
Istnieją dwie najpopularniejsze pory dnia, w których możemy brać prysznic, bądź jak ktoś woli statyczne formy wypoczynku brać kąpiel (taką z pianą i kaczuszką). Są to:
1. ranek - przed pracą, szkoła, przedszkolem, kiedy to po przebudzeniu pragniemy się odświeżyć i być pachnącymi podczas pierwszego kontaktu z ludzkością. Oczywiście można również wstać o szóstej rano w dzień wolny od obowiązków by tego dokonać, ale po co...
2. wieczór - po popularnym cięzkim dniu pragniemy relaksu w ciepłej wodzie z gazetą, papierosem lub czymś tam jeszcze odurzającym. W ten sposób pościel nasza zachowana jest w miarę czystej postaci. Natomiast jeżeli za ciepło ubierzemy się przed snem czynność kąpania należy powtórzyć rankiem, co można uznać za wadę rozwiązania drugiego.
Teraz pojawia się problem, bo kąpać oczywiście możemy się o dowolnej porze, jeśli wanna (względnie kabina) jest naszej własności lub jesteśmy upoważnieni do korzystania z niej bez ograniczeń. Kąpiel w okolicach godziny 13:47 zazwyczaj nie oznacza chęci odświeżenia się. Osobą, która nań decyduje się targają inne pragnienia. Właściwie można rzecz, że osobami. Nikt nie kąpie się sam po obiedzie. Problem jest tylko i wyłącznie wielkość wanny. To logiczne.

sobota, 22 marca 2008

guz.


Potocznie nazywamy go rakiem, lecz jest to błędne rozumowanie. Określenie rak zarezerwowane jest dla nowotworów złośliwych pochodzących z komórek nabłonkowych, które w mózgu nie występują. W żadnym. Zgodnie z powyższym mam guza mózgu. Na jakiej podstawie to stwierdzam? Przewlekłe nadciśnienie wewnątrzczaszkowe objawiające się bólami głowy oraz sennością najbardziej dającymi (tymi bólami) się we znaki zaraz po przebudzeniu. Wolałbym się nie budzić... Ból nasila się wraz z rozwojem dnia i przechodzi dopiero po zażyciu środka działającego ośrodkowo. Problem z pogorszeniem widzenia i napady padaczkowe szczęśliwie mnie nie dotyczą. Dodatkowo trochę mi się bloki chwieją, ale to tymczasowe...

piątek, 21 marca 2008

akcja znicz.


Sprzedawać znicze na Święta Wielkanocne to lekka paranoja. Są to takie gryfne znicze z żonkilami w środku, która zapewne po uzyskaniu odpowiednio wysokiej temperatury powodują, że zniczowy plastik zaczyna sie topić razem ze świątecznym śniegiem. Możemy temu zapobiec dokładając kolejna niewartą świeczki złotówkę i mieć w ten sposób znicz pół-szklany. Do połowy wykonany jest ze szkła, natomiast reszta jest z tworzywa. Bardzo pomysłowe, nieprawdaż? Dokupujemy już tylko jajka trzeciej klasy (wysiedziane w kurniku) i mamy uroczysty nastrój. No, można sobie jeszcze uszy wyczyścić w celu lepszego księdza słyszenia...

środa, 19 marca 2008

błe.


Pewnie znów dostanę po głowie za to zdjęcie. Tak wygląda moja dziewczyna, kiedy chce powiedzieć: 'Skończ już, Łukasz'. Prawda, że piękna? Ooo, teraz to dopiero mam kłopot!

wtorek, 18 marca 2008

oszustwo finansowe.


Bytomskie czyste powietrze, aż chce się oddychać pełną piersią.

Wychodząc z kimś miłym z domu należy wziąć ze sobą odpowiednią ilość gotówki. Wskazane jest, żeby w miarę możliwości przewidzieć wydatki i nie wziąć jej ze sobą zbyt dużo. Podczas wydawania pieniędzy powinno się kierować zasadą raz ty, raz ja. Polega ona na tym, że ustalamy z przebywającą osobą, iż zakupów dokonujemy na zmianę - tak, żeby zajmowane miejsce było wciąż okupowane i nikt nas nie podsiadł. Szczególną uwagę należy zwrócić na fakt, kto pierwszy ustawi się do zakupów. Należy tak pokierować wydarzeniami, żeby nigdy nie wyjść stratnym. A ponieważ człowiek kieruje w większości przypadków swoim życiem nie jest do trudna sztuka. Jedną z cech zasady raz ty, raz ja jest brak obowiązku wyrównywania kosztów. Dla łatwiejszego zrozumienia podam przykład: piwo na rozgrzewkę, które wedle zasady kupujemy pierwsi, bo jest tanie - najwyżej dwanaście złotych dla dwóch/dwojga. Możemy zatem wypić maksymalnie trzy kolejki, bo później jest to nieopłacalne i przemija ochota na inne rzeczy. Jeśli zatem wypijamy trzy piwa to przychodzi 'kolej' na osobę, z którą się bawimy. W tym momencie należy powiedzieć stop i oświadczyć, że mamy ochotę na skonsumowanie posiłku jakiegoś, który to zazwyczaj jest droższy niż piwo. I tak dalej... Przyjemnie jest również wziąć niewystarczającą ilość gotówki i liczyć na dobroć bliźniego. Najczęściej zaciągany dług nie prosi się o spłatę.
Aha - przepraszam, za przykład z piwem, ale on najlepiej obrazuje działanie opisywanej funkcji.
Czuje, że właśnie straciłem możliwość na dalsze korzystanie z dobrodziejstwa tej zasady...

Kuźwa, Amy ma nowe sznyty. Wkrótce nowa płyta a ona w takim stanie...

poniedziałek, 17 marca 2008

do tapet.


Rozumiem raz przez zapomnienie wziąć ze sobą rzecz czyjąś. Można to jeszcze wybaczyć. W takim wypadku należy zwrócić przedmiot przy najbliższej okazji, czego oczywiście wciąż nie uczyniłem. To wszystko jest nieważne. Istotne, że znów to zrobiłem! Mam teraz dwa noże i nikt nie jest w stanie mi ich odebrać. Fajnie się nimi rozcina kartony z mlekiem, więc jeden na pewno zostawię sobie na pamiątkę grając na nosie ochroniarzom. I nie będę nosił go w widocznym miejscu.

niedziela, 16 marca 2008

elektroniczny szajs.


Aktorzy mają telefony komórkowe. Nie tylko w życiu osobistym, ale również jako bohaterowie, których oglądamy, podziwiamy. Używają ich nagminnie i bez przerwy. W teatrze też gadają. Do tego laptopy, płyty sidy grubo ścielą się na scenie. Kiedyś wynalazki technologiczne nie istniały, więc nie były obecne na deskach. Teraz coraz częściej. Dlaczego nie możemy od nich odpocząć? Teraz już nawet dziadkowie mają swoje komórki w play (nie plej - play), takie rozmowy. Swoja drogą, doświadczyłem dosyć charakterystycznego potwierdzenia doręczenia wiadomości pewnego razu. Dostałem raport standardowy i otrzymałem również połączenie głosowe z informacją, że esemes dotarł. Od adresata rzecz jasna. Można i tak.

Picie alkoholu wysokoprocentowego nie jest w Polsce zabronione. Pod warunkiem, że czyni się to w miejscach ustronnych, z dala od ludzkich siedlisk i takie tam... Nie trzeba się wstydzić - 70% narodu to robi.
A ludzie wrzucają piwo między znicze. Co za ironia...

-Mogę zobaczyć?
-Dziesięć złotych - odpowiedziała szatniarka.
No cóż... Przynajmniej płaszcze za darmo wzięła.

[pisane przy okazji]

sobota, 15 marca 2008

sprzątacze?


Kto pilnie pracuje tego w pracy się palcem pokazuje!

piątek, 14 marca 2008

a jednak.


Powinny być żonkile, ale jak dotąd nie wyprodukowałem zdjęcia przedstawiającego te piękne kwiaty - czy to prawdziwe, czy sztuczne.
Żonkil, passe-partout ze Szwajcarii, serwetki żółte, kremowe i ciemnozielone. Spodki i filiżanki nie zawsze kupowane w komplecie. Nagła przerwa spowodowała, że jedynym posiłkiem była bułka, kinder pingui (wreszcie dorwałem ten upragniony batonik). Do tego jogurt do picia o smaku kawowym. Aż dziwne, że nie spowodowało to biegunki. Co prawda Polska jeszcze nie jest krajem Trzeciego Świata, ale rozpędzony mógłbym uderzyć w regał, który poruszony ogromną masą mą przewróciłby się zgniatając moją czaszkę. To wszystko przy zachowaniu zasad BHP. Uradowany podpisem, szwendając się, z nudów ogromnych po prostu wyszedłem. O ustalonej wcześniej godzinie oczywiście.
Efekt owczego pędu sprawia, że muszę go mieć a jednak wciąż dylemat, dylemat. Potrzebne aż tak bardzo? To wszystko wina mojego ulubionego Internetu. Dziękuje.

PS Upominaj się wciąż.

wtorek, 11 marca 2008

liczby.


Wygląda na zadowoloną? Moim zdaniem tak. W dniu dzisiejszym:
1609 - wybuchła wojna polsko-rosyjska.
1649 - Fronda podpisała pokój z rządem francuskim.
1886 - urodził się Edward Rydz-Śmigły.
1955 - zmarł noblista Alexander Fleming.
1976 - Szymon Wydra zawył po raz pierwszy.
2004 - zamachy bombowe na pociągi w Madrycie.
2008 - szesnasty miesiąc...

poniedziałek, 10 marca 2008

ryzyko.


Ryzyko to prawdopodobieństwo wystąpienia zdarzenia utrudniającego/ograniczającego możliwości zakładanych celów. To zdjęcie raczej już w niczym mi nie przeszkodzi a nawet może pomóc. Odkrywa moja skłonność do ryzyka - tak czy nie? Bo nie wiadomo kto tej rośliny wcześniej dotykał bądź jakie zwierzątko zbliżyło do niej koniec swojego układu wydalniczego. Wsadzono mi to do włosów a ja nie oponowałem. I teraz, jak śpiewała Elizabeth Daily, I'm hot tonight.
Muszę podjąć naukę ręcznej obsługi focusa, bo potem może być już za późno.

niedziela, 9 marca 2008

graj piękny cyganie.


W zasadzie to ubaw po pachy. Przystrojeni w reklamówkę i jakiś wór przygrywali mieszkańcom w słoneczną niedziele. Nie to, że pół godziny czy dwie. Robili to od samego rana (jak sądzę) do godziny 16:15 - wtedy ostatni raz słyszałem ich donośnie brzmiące instrumenty. Nikt na osiedlu na pewno nie czuł się pominięty. Stawali przed każdym blokiem tak, aby wszyscy mogli dokładnie poznać repertuar. Niestety granie za darmo nie istnieje, zdaniem panów. W końcu musieli czuć się bardzo oszukani, bo ja ze swoim umiarkowanie charytatywnym sercem nie rzuciłem grosza a pozostali również nie byli skorzy. Ciekawe z której kopalni wynieśli sprzęt...

sobota, 8 marca 2008

na dzień kobiet - minutę przed końcem.


Słuchajcie swoich chłopaków. I mężów rzadziej.

piątek, 7 marca 2008

spacer na kołach.


Łuki Co Dwie Głowy To Nie Jedna Czerwonoręki oraz Justa Pod Słońce Lśniąco Ruda (nie ma, więc jest czerwony) Złoty Łańcuch.

środa, 5 marca 2008

zdechł.


Róży nie ma - jest kaktus. Jak jest zdrowy to jego kolce są silne i twarde. Ich ukłucie czuć bardzo. Niestety, kiedy nie zadba się o kwiat należycie marnieje on w oczach, z dnia na dzień jest lichszy. Jego kolce nie są już w tak dobrej kondycji jak przedtem. Można zastosować kurację środkami chemicznym, która zapewne nie wpłynie pozytywnie na jego narządy wewnętrzne. To tylko środki doraźne. O kwiaty trzeba dbać przez cały okres ich użyteczności. Z resztą nie tylko o kwiaty. Pamiętaj o tym...

wtorek, 4 marca 2008

jest taki człowiek...


Miało być o politykach (polityki - liczba mnoga słowa 'polityka') Unii Europejskiej a dokładnie o alkoholu, ale ze względu na niechęć do dużej częstotliwości przemilczę ten temat. Niezgrabnie pragnę tylko wspomnieć, że podobno w każdym autobusie (do godzin wieczornych) jest przynajmniej jedna osoba po spożyciu alkoholu, bądź pod jego silnym wpływem. Wielce wymowne.

Tematem zastępczym, niemniej ciekawym, jest pewna osoba mieszkająca za wielką płytą. Osoba dość mi znana - będąca mężem, ojcem, opiekunem papug oraz hodowcą kaktusów. Co do ostatniego przymiotu w chwili obecnej nie mam stuprocentowej pewności, lecz kiedyś na pewno było to hobby mojego bohatera. Zdaje się, że posiadam nawet jedną pozycję literaturową z Jego biblioteczki... Jest to człowiek idący z biegiem czasu. W dziedzinie komputerowej, pomimo wieku dosadnego, goni za trendami, ściga nowości w oprogramowaniu. W systemie zainstalowane ma po trzy programy służące do wykonywania jednakowej funkcji. Kiedyś zapytany 'po co?' odpowiedział, że ten mu się bardziej podoba a tamten ma więcej funkcji. Jego sprzęt, więc może robić z nim co chce - tak czy nie? W początkowej fazie zaznajamiania się z obsługą komputera napotkał problem tendencyjny - zmasowany atak stron erotycznych i takie tam. Uratowałem go heroicznie z opresji, zarazem jego córki przed załamaniem nerwowym. Później Jego wiedza pogłębiała się i sądzę, że proces ten trwa wciąż. Niestety nie mam już z tym Panem bezpośredniego kontaktu. Docierają do mnie tylko informacje z trzeciej ręki na temat wyczynów w pracy. Zawód motorniczy to bardzo wdzięczny jest. Szczególnie kiedy hamulce rzekomo zawodzą. Nowy tramwaj podczas pierwszego ujeżdżania przez bohatera popsuł się, o dziwo wcześniej kilka osób go prowadziło i nic. Samochody na torowisku, gdy pojawią się w nieodpowiedniej chwili, są z niego wartko zamiatane. Po prostu przejażdżka z Kisiem (bo tak go w pewnym kręgu zwą) to niezapomniana przygoda. Przystanki istnieją tylko z definicji a rozkłady jazdy to niepotrzebne formalizowanie. Dzięki Niemu mamy za to 'gorące informacje' dotyczące prac prowadzonych na torowiskach bądź w ich obrębie. Plac Sikorskiego w przebudowie od przyszłego poniedziałku przez nieprzerwane półtora miesiące. Dziewiętnastka tylko do Urzędu Miejskiego, czyli Prezydium. Inne linie również z przeszkodami.
Po pracy relaksuje się w podkoszulku i krótkich spodniach, bez względu na porę roku jak sądzę. Przy piwie noc szybciej mu mija i czym prędzej może zasiąść za pulpitem.

Tekst w żadnym stopniu nie ma na celu obrazy tego człowieka. Lubię go i chciałem o Nim napisać, przedstawić jako postać. Tyle.

PS (tak pisz po polsku) Karp dla zwolenników nowego serialu na tewuenie.

poniedziałek, 3 marca 2008

goście.


Były sałatki warzywne, śledzie, napoje gazowane, napoje procentowe, udka kurze, szynki różne, herbata w nadmiarze. Wszyscy wyglądali na bardzo zadowolonych, ale czy na pewno? Ja byłem baardzo zmęczony, lecz szczęśliwie nie musiałem w siebie nic wmuszać - szło gładko.
Sok multiwitaminowy jest dla dzieci, bajki nie są dla Leona a Azorek cieszył się ogromnym powodzeniem. Później dosyć ryzykowny powrót do domu z zachowaniem bezpiecznej odległości.

niedziela, 2 marca 2008

o jejku!

Szara strefa jest zbyt duża, żeby przestać pisać. Postaram się, choć moje samopoczucie nie jest...

To było bardzo ładne spotkanie. Wszyscy ze sobą grzecznie rozmawiali. Śmiali się. I co najgorsze pili. Moim zdaniem kilka osób przeceniło swoje możliwości w tym temacie. Pewnie dlatego, że przez dłuższy czas spożywali jakieś siki Newcastle Brown Ale (ponoć popularne wśród angielskich studentów) a tu taka Polska niespodzianka. Aż trzeba było usiąść na mokrej ziemi, żeby to opanować. Nie rozumiem tylko dlaczego po turecku, ale tak widocznie trzeba. Nie będę skrywał się ze swoją winą - z całego serca pragnę powiadomić, że ja również należę do ofiar wczorajszego wieczoru. Niestety. To wszystko przez ten konsumpcjonizm, życie w pośpiechu. Wszystko dzieje się za szybko i nie umiem nad tym zapanować. Postaram się już tego nie robić, znam główną przyczynę, którą łatwo odsunąć na dalszy plan.
Korzystając z okazji chciałem oznajmić, że światło na dole świeci się za krótko i drugą połowę moczu trzeba oddawać po ciemku. Uważaj na to.

sobota, 1 marca 2008

okropny okres.


Nastał czas, kiedy to należy zwrócić większą uwagę na sposób w jaki ubieramy się opuszczając nasze domostwa. Pogoda zdaje się być miła i zachęca nas do przywdziania lekkiej odzieży wierzchniej. Na podstawie umowy z NFZ zbiera żniwo. Nie powinniśmy łatwo przechytrzyć się dać. Nie zważajmy na rażące słońce. Ubierajmy kurty grube, szale, a w razie potrzeby rękawice wełniane. Zachowanie ludzi w t-shirtach woła o pomstę do nieba. Dozwolone są okulary przeciwsłoneczne - szczególnie w budynkach oraz po godzinie dwudziestej. Taki mały apel. Chodź to walka z wiatrakami, bo głupców nie brakuje. Pogoda, tam w górze, się naigrawa.