środa, 31 marca 2010

wet.

Pieromba, co za hobby. Na powietrzu 10 stopni, deszcz leje a my jeździmy. Byle najdłuższą drogą do celu. Nie można rzec "jesteśmy hardcore'y", bo teraz już nawet wspinanie się po pioruno... kablu od Internetu jest lightowe. Zatem trzeba powiedzieć, że jeździliśmy o tak o! A jak jest zimno i pada deszcz to mogą człowiekowi przyjść do głowy różne głupie myśli i mi się właśnie tak przydarzyło. Jest to kolejny argument za stwierdzeniem: w parach (jeździ się) lepiej. Podczas drogi powrotnej przypomniała mi się sytuacja, gdy pewien kolega przybył kiedyś bardzo zawiedziony na zajęcia. Skonstatował, iż regulaminy w bankach są zbyt restrykcyjne. Dlaczego? Chciał sobie umieścić na karcie debetowej wizerunek Jenny Jameson - nie pozwolil. Nie wiadomo dokładnie jakie zdjęcie miał na uwadze, lecz można wnioskować, że nie był to zwykły portret. Owe wspomnienie dało mi do myślenia. Jak to jest mieć powyższą personę w gronie realnych znajomych lub co gorsza wśród rodziny. A może ja myślę zbyt stereotypowo? Hm, niech już każdym sam sobie rozsądzi. Albo nie.

poniedziałek, 22 marca 2010

po cóż?

Stojąc przed lustrem i susząc polane wodą ręce zastanawiałem się: po co faceci myją dłonie po zrobieniu siku... Bo przecież tak na dobrą sprawę, jeśli oczywiście mocz bezpośrednio nie znajdzie się na palcach, to nie dotykamy żadnych nieczystości. Moim zdaniem o wiele więcej zarazków jest na klamkach, bądź rurkach w autobusie (kto widział choć raz żula w busie ten sobie może wyobrazić). Jakoś nie zauważyłem, żeby ludzie jedzący fast food kiedykolwiek przed spożyciem dbali o higienę. Się na to nie zwraca uwagi, byleby tylko wepchnąć jedzenie do ust. I nikt z współsiedzących się nie buntuje. A spróbujcie na czyichś oczach wyjść z toalety nie myjąc rąk. Zaraz was zwyzywają od brudasów i chamów. Dlatego ja zawsze myję po wyjściu, choćby nie wiem co, gdziekolwiek bym nie był. I klapę też klapuję, żeby nie było. Przy okazji - to też nurtująca sprawa. Po co kobiety każą składać deskę? Przecież i tak "przed" muszą ją podnieść. Gdzieś słyszałem, że niby zapach im przeszkadza. Że nieestetycznie. Taa, akurat. Ha! Potwierdza się moją teoria, że ta płeć robi wiele rzeczy niepotrzebnie, naokoło i wcale nie ma z tym problemu. Tak, dwa tygodnie po Dniu Kobiet musiałem wyrazić moje oficjalne stanowisko. Trudno.

sobota, 20 marca 2010

plecy się same nie zrobią.

Faak! Myśle, że jakby do niego strzelali z ostrej amunicji to kule po prostu by się odbijały. Albo ma mięśnie ze stali, albo w niektórych ćwiczeniach pomaga mu jakaś niewidzialna ręka. Wymiękam...

wtorek, 16 marca 2010

masz stajla, aaj.

Magazyn GQ opublikował listę błędów jakie mogą popełnić mężczyźni. Znalazł się tam na przykład samoopalacz. Był w liceum pewien kolega, który tegoż specyfiku używał by przypodobać się płci pięknej, choć pewnie odniosło to przeciwny skutek. Nikt (żadna) tego wprost nie powiedział, ale tak było, prawda? Moim skromnym zdaniem nawet dziewczyna, która używa samoopalacza już jest obleśna a co dopiero facet. Chcemy pocałować ją w rękę na przywitanie i na naszych ustach przez cały dzień pozostaje smak oraz zapach spalonego masła orzechowego (?). Gdy ktoś jest nadmiernie opalony, może sobie nabić do głowy, że cały czas jest na plaży i nie ściąga z oczu okularów przeciwsłonecznych. Nawet mimo tego, że już jest wewnątrz jakiegoś budynku a słońce wcale tam nie dociera. Można by orzec go ślepcem, ale przecież niewidomy nie posmarowałby się samoopalaczem równomiernie. Już abstrahując od tego, że nawet ludzie w pełni władz wzrokowych mają z tym problem. Widziałem w jakimś sklepie starszego pana w ciemnych okularach, który prowadził pod rękę damę. Nie wyglądał na ociemniałego a na bitwę w obronie swojej lubej też już raczej nie miał siły. Czemu zatem miał te okulary na nosie? Teraz czas na skórzane męskie spodnie. Ubaw po pachy. Na uczelni stał kiedyś przed nami koleś przyodziany w takie cudo. Nie wiedzieliśmy gdzie wzrok podziać a pysk trzeba było mocno trzymać. Później jeszcze go widziałem w tych galotach. Trzeba przyznać, że ma koleś jaja. Spocone. Do tego wszystkiego można dołożyć jeszcze trwałą ondulację. Znacie jakiegoś faceta, który ma trwałą? Ja na szczęście też nie. Choć nie zaprzeczam, coś a'la loki Keri Russell w serialu Felicty będące zwieńczeniem kobiecej sylwetki jest widokiem niczego sobie. W zeszły piątek mogliśmy podziwiać dwa okazy tej sztuki fryzjerstwa i trzeba przyznać, że można to zrobić lepiej lub gorzej niemniej na męskiej głowie zawsze wygląda to komicznie. I na knockdown - białe majty. .

sobota, 13 marca 2010

dopiero co wstałem.

Do tego sprowadza się moje zainteresowanie kobietami - zamykam oczy i śpię.

czwartek, 11 marca 2010

ostra?


To jest najlepszy teledysk jaki widziałem, od kilku lat. Właściwie to trudno powiedzieć co w nim jest takiego urzekającego. Być może ta pani. Choć wydaje (mi) się jakaś taka jakby mniej kobieca to jest w stanie poruszyć cała męską część publiczności i tym samym wzbudzić zazdrość nielicznych kobiet. Na wspaniałość całego klipu wpływa jak najbardziej klimat miejsca, w którym dzieje się akcja - jakaś tancbuda, w której śpiewa się do kotleta. Nie wiem jak to możliwe, ale aż chciałbym tam być... Po cóż pisać - lepiej oglądać. Kojarzy się z filmem Import/Export.

sobota, 6 marca 2010

wygrana.

To już pewne, że nuda i nadmiar pieniędzy są powodem przykrych zachowań. Dałem się nabrać jak małe dziecko. Zobaczyłem w gazecie krzyżówkę i nagrody nagrody, jakie można zgarnąć po wysłaniu rozwiązania esemesem. Starym sposobem wpisałem tylko słowa niezbędne do otrzymania hasła, które brzmiało "towar". Wielkimi literami miałem to zapisane. W afekcie zabrałem się za pisanie treści esemesa i nie wiadomo skąd wpisałem tam, zamiast prawidłowego hasła, "trawa". Pełen radości wysyłam i w odpowiedzi dostaję informację, że źle... Hmm. Popukałem się w czoło i wysyłam jeszcze raz, tym razem z poprawnym rozwiązaniem. Okej, tym razem się udało. Jeszcze tylko muszę odpowiedzieć na pytanie finałowe. I najlepiej zrobić to błyskawicznie, bo wtedy jest większa szansa na wygraną. Pal licho, jak już zacząłem to muszę dobrnąć do końca. Wysyłam kolejnego esemesa z odpowiedzią a w zamian dostaję informację, iż większa liczba wiadomości zwiększa szansę na wygraną. W tym momencie (późno, nie?) dotarło do mnie, że to wszystko jest bez sensu i już odłożyłem telefon. Wysłałem tylko trzy esemesy o wartość 7,32 zł i mimo wszystko cały czas liczę na wygraną, bo przecież zainwestowałem... Zawsze to lepsze niż dzwonienie po pijaku na sex-telefon, jak to robią inni. Trzymta kciuki!

wtorek, 2 marca 2010

pozor.

Bądź zwinny i szybki, póki przebieralnie nie są zamykane od wewnątrz. Ciekawe, czy takim sposobem da się podrywać w polskich realiach. Umiem sobie wyobrazić fabułę komedii, kiedy to facet rozsuwa kotarę i jego oczom ukazuje się młoda dziewoja. O dziwo nie wydaje się być zdziwiona (tym bardziej rozczarowana). On nawet nie musi mówić, że to pomyłka, gdyż dziewczyna już zaciska dłoń na jego amerykańskim t-shircie i prędko wciąga go do czeluści przepastnej przebieralni rodem z Sweet Sixteen. Śmiem twierdzić, że u nas taki numer by nie przeszedł. Nawet przeprosiny i tłumaczenie, iż najwidoczniej żona jest obok nie pomogą. Skończy się liściem od samej niezainteresowanej, fangą od jej lubego a w najlepszym wypadku inwektywą "zboczeniec". Póki co nie miałem przyjemności znaleźć się w żadnej z tych sytuacji... Pożyjemy, zobaczymy.