piątek, 18 lipca 2008

po co?


Tak sobie siedzę, patrzę na tą ubrudzoną lodami za dwa złote miseczkę, słucham Killing Moon i zastanawiam się dlaczego niektórzy rodzice zostali... rodzicami. Moim zdaniem ich głównym zadaniem jest utrzymywanie ogniska domowego w stanie przynajmniej zadowalającym. Pani domu, czyli zazwyczaj kobieta powinna dbać o syte posiłki, porządek w domostwie oraz czystość odzień członków rodziny. Niestety w obecnych czasach kobiety okrutnie zapominają, co do nich należy. Opiekę nad dziećmi powierzają komuś innemu, na szczęście nie do końca obcemu, jednak może to w przyszłości przynieść niepożądane przez rodzicielkę skutki - matka sama powinna wychowywać swoje dziecko! W innym przypadku dziecko nie jest stworzone do pilnowania domu i wykonywania czynności związanych z jego utrzymaniem. Tutaj nie ma miejsca na płacz - to nie gra, nie można iść swoją drogą i mieć resztę gdzieś. Jeśli ten mądrzejszy, zwany ojcem, ma łeb na karku to w razie jakichkolwiek odchyleń stara się przywrócić ład i właściwy bieg. Nieszczęśliwie jeśli jeden rodzic jest dziwnie uparty to drugi stara się być jeszcze gorszy. Dużo spraw można załatwić rozmową, taką zupełnie naturalną. Powiedzieć, co leży na wątrobie, łagodnie wypomnieć niedociągnięcia. Taka rozmowa mimo trudności z komunikacją musi zaistnieć, bo jeśli nie to brnie się w gówno głębiej i głębiej a wtedy coraz trudniej jest się z niego wydostać. Trzeba walczyć z przeciwnościami losu. I jeszcze to pierdolenie, że dziecko ma się tylko uczyć. A jak są wakacje to ma zapierdalać w domu i pracy? Coś tu jest nie tak... Cholernie mi smutno, że takie chore sytuacje mają miejsce... Mówi się po co walić głową w mur skoro są drzwi. Dla niektórych te drzwi wydają się być zamknięte. I dobrze, niech sobie stukają tymi pustymi łbami w otynkowane ściany, może w końcu ich małe móżdżki zaskoczą i wytoczą prawidłowe rozwiązanie. To już wymaga leczenia zamkniętego - Lubliniec i Morawica czekają!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz