poniedziałek, 5 stycznia 2009

3.2.

Wreszcie wziąłem się za sprawdzenie swojej teorii, która powstała mniej więcej wtedy, gdy do telefonów komórkowych wmontowano "aparaty cyfrowe" o rozdzielczościach od dwóch megapikseli w górę. Clue teorii była niemożność dorównania klasycznym aparatom cyfrowym przez te komórkowe. Po pierwsze przewagą tych pierwszych miały być fizycznie większa matryca (czyli to, na co trafia obraz zza obiektywu) i oczywiście samo istnienie tegoż obiektywu, który to w telefonie zredukowany jest do kawałka szkła, a może i plastiku.
Do testów posłużyły dwa urządzenia: telefon Sony Ericsson K770 z serii Cyber-Shot, czyli tej zorientowanej na robienie zdjęć oraz kilkuletni już aparat cyfrowy Canon A510. Poddałem je próbie w czterech kategoriach, niestety bez portetu, co pewnie ma spore znaczenie, ale akurat byłem w tej chwili samotny.

Pierwsza kategoria to makro w pomieszczeniu. Oba urządzenie fotografowały w tym właśnie trybie.

Zdjęcie pierwsze to K770, drugie A510 - i tak już będzie to końca. Telefon ze względu na optyczną ułomność nie potrafi zagwarantować takiej głębi ostrości jak aparat, ale moim zdaniem zdjęcie nim (telefonem) wykonane ma ładniejszą barwę, bliższą naturalnej. Z kolei drugie zdjęcie jest bardzo zimne. W oryginalnej rozdzielczości można zauważyć szum spowodowany podbiciem ISO, lecz problem występuje jedynie na zdjęciu pierwszym. Sądzę zatem, że pojedynek w tej kategorii winien zakończyć się remisem.

Druga kategoria to krajobraz. Niestety nastała okrutna zima i widok za oknem nie jest zbyt zdywersyfikowany.

Właściwie nie widać różnicy, jedynie w gorszym odwzorowaniu koloru różowego na zdjęciu pierwszym, które pochodzi z telefonu. W takim wypadku, jeśli nie widać niekorzystnych cech na rzecz komórki, zostaje ona zwycięzcą tej kategorii. Zaczyna się to, czego niestety się obawiałem... Niemniej poczekajmy do końca porównania.

Nie ma sensu dalej tego ciągnąć. Na kolejnym przykładzie (pomieszczenie, światło naturalne) można zauważyć, że w zasadzie różnic nie widać. Oczywiście mowa o rozmiarze oryginalnym, bo po pomniejszeniu zdjęcia są wręcz tożsame...


Niestety moje przypuszczenia się potwierdziły i teoria została lekko pochylona, gdyż o przewróceniu nie może być mowy. Przewaga w postaci możliwości zmiany ogniskowej, ręcznej zmiany ostrości i flash to niezaprzeczalne zalety. Pomimo, iż test nie do końca to wykazał wciąż uważam, że komórki jeszcze nieprędko dogonią cyfrówki i wojna na ośmiomegapikselowe (?) matryce prowadzi donikąd. A może to donikond to matryca w formacie FX? Czas pokaże. Można porozważać samemu w domu.

2 komentarze:

  1. jestem w szoku... na niekorzyść canona:/

    OdpowiedzUsuń
  2. w koncu jakies badanie! jakie 'jakies'.. refelacja. Ale na aparatach sie nie znam:) a z ostatnich zdjec wybieram to SE

    OdpowiedzUsuń