sobota, 31 maja 2008

jest sobota, przed 12, więc mogę sobie zatytułować tego posta jak mi się podoba - a podoba mi się długi tytuł. o!

Wczoraj miałem co najmniej trzy szanse na zrobienie czegoś fajnego. Na wystawę fotografii Bogdana Konopki nie poszedłem, bo... nie. Tak się podniecałem jak inni chodzą a samemu tyłka ruszyć się nie chciało. Zważywszy na fakt, że galerię można odwiedzać za darmo jest to podwójna szkoda. Mogłem ustąpić miejsca starszej osobie, ale tego akurat nie żałuję, bo zasadniczo tego nie robię. Dokonałem natomiast czegoś, z czego bardzo się cieszę. Stanąłem w wodzie do kolano a było bardzo zimno. Zacząłem się zastanawiać dlaczego właściwie to robię. Przecież nikt mnie nie zmusza, po co mam cierpieć z zimna skoro mogę wygrzewać się na kocu. W ten czas wewnętrzny głos powiedział: "Skacz Łukaszku, będziesz lepszy od tych z koca". Do wszystkich zdechlaków - woda już jest ciepła, członki ciała wam nie odpadną. Nawet jeśli to...


W dodatku jestem coraz bardziej cierpliwy w roli nauczyciela. Już nie podnoszę głosu (nie?) i zasady działania oraz sprawnego korzystania z przerzutek są Jej już coraz bliższe. Na wszystko przyjdzie czas. Nie będę wytykał palcami, ale jest ktoś, kto przez dłuuugi czas w ogóle nie używał przedniej przerzutki a i tak był uważany za guru. Później, z moją pomocą zaczął korzystać z tego dobrodziejstwa i jazda z nim stała się wyzwaniem, ale wcale nie straciła na przyjemności. Ba, czasem było bardzo śmiesznie. Na przykład lądowanie nogami na ziemi a czymś innym na górnej rurze. Albo kuszenie do skoku na chopie przez obecnych tam riderów. Dał radę ku uciesze publiki. Ciekawe czy te czasy jeszcze wrócą...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz