niedziela, 2 listopada 2008

stronger.

Frank. Płyta dojrzewała u mnie od maja br. Obecnie jestem przekonany, że jest lepsza od Back To Black, którą goszczę już od lipca 2007. Aż nie mogę w to uwierzyć, że tak długo znamy się z Amy. Pamiętam, jak pierwszy raz zobaczyłem ją na MTV w teledysku do Rehab. Pomyślałem o niej jako o dobrze prezentującej się dziewczynie. Nie zagłębiając się zbytnio w jej życie (niekoniecznie towarzyskie) z przyjemnością słuchałem ostatniego albumu. Stała się ikoną z powodu swojego koka a teraz nawet nie wiem, czy jeszcze żyje. Nawet jeśli to pewnie niedługo zejdzie z tego świata, tak jak wszystkie gwiazdy muzyki igrające z narkotykami... A szkoda. Ponieważ Rehab wszyscy znają na pamięć, chcę zaprezentować Stronger Than Me. Zapraszam.


Dziś pracowałem o dwie godziny krócej i nie ukrywam, że z jednego punktu widzenie jest to pocieszające. Chodzi o to, że pracuję o dwie godziny krócej - to jest ta "dobra" wiadomość. Chwileczkę. Jak się mniej pracuje to się mniej zarabia, nie? A jak się mniej zarabia to trzeba więcej pracować. No cóż, koło się zamyka i ta "dobra" strona kompletnie traci swój blask. Trudno, tak już musi być...
Miałem zaplanowany wieczór, ale się upiłem. Sam. Miałem zrobić konspekt na Makroekonomię. Poczytałem, co książki mają do powiedzenia na temat pomiaru PKB oraz Dochodu Narodowego i na tym się skończyło. Przy okazji zamknąłem z impetem szafkę, bo się rzuciła na mnie. Potem usiadłem za kierownicę. Na początku miałem problemy z jazdą na wprost, ale po kilku próbach z maksymalnym obciążeniem ośrodka równowagi w końcu udało mi się postawić w sytuacji prawdziwego kierowcy. W końcu V10 TDI to nie byle co i szacunek mu się należy. Później ułożyłem jeszcze szybko sudoku (wreszcie wiem na czym ta gra polega), po czym udałem się przewietrzyć.

1 komentarz: