niedziela, 12 kwietnia 2009

babcia?

Oczywiście nie pamiętam z tego okresu za wiele, ale najprawdopodobniej praca powstała w okresie przedszkolnym. Chociaż jestem jej autorem za nic nie mogę przyrównać postaci z wyklejanki do żadnej z moich babć a przecież cały czas mam te same. Już trudno - zacznę analizę od dołu.
Obuwie zalatuje chodakami (zwanymi również trepy), chociaż nie mają odkrytej pięty. Niepokój budzi również ich zdecydowanie odmienny rozmiar, który może wskazywać na gościec prawej stopy a więc jej powiększenie względem lewej.
Kolor spodni wskazuje, że są wykonane z teksasu, czyli jeansu. Krój wyprzedzał tamtejsze czasy, gdyż taki fason jest obecnie na czasie, prawda dziewczyny? Z drugiej strony brak jakiegokolwiek rozporka jest niepokojący i mógłby stwarzać problemy w przywdzianiem spodni. Sweter w stylu vintage. Poziomy pas na linii sutków może wskazywać na niskie ciśnienie krwi, co za tym idzie wieczne odczuwanie zimna a więc cykliczne stwardnienie brodawek, ale to już chyba będzie zbędna interpretacja tego elementu stroju. Ciemne końce rękawów mogą symbolizować mankiety, które z kolei optycznie skracają ramiona. Można zatem dopatrywać się kompleksu grabi. Żółte dłonie to z pewnością symptom problemów z wątrobą. Szkoda tylko, że zostały podkreślone zielonym kolorem lakieru do paznokci. Zęby... Ich kształtność przywodzi na myśl gibis, ale zaprzecza temu niekompletność uzębienia po stronie lewej. Dolny łuk dodatkowo wydaje się krwawić, choć nie zostało to wyostrzone kolorem czerwonym. Po braku nosa można wnosić problemy z przegrodą nosową i oddychaniem jedynie przez usta, zatem zbędny narząd został przez autora pominięty. Oczy pozostawię bez komentarza. Fryzura to najpewniej efekt trwałej ondulacji, czyli siano, inaczej włóczka. Komuś się z kimś kojarzy? Mi dalej nie. Ciekawe czy moja pani polonistka z liceum byłaby zadowolona z takiej analizy z małą nutką interpretacji. Być może kiedyś wezmę się za jakiś wiersz... Mam już nawet coś na oku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz