niedziela, 13 września 2009

po.

Świetnie - napisałem cały post, jakimś niefartem usunąłem jego zawartość i jak grom z jasnego nieba spadło na mnie autozapisywanie... W każdym razie (mój ulubiony zwrot jako konsultanta) chciałem przekazać, że dziesięciogodzinna podróż pociągiem w wieku 23 lat pozwoliła mi na odnowienie sentymentalnych wspomnień związanych z wyjazdami na kolonie/obozy. Ten klimat, kiedy na dworze zapada zmrok a ja z torbą przy nodze oczekuję aż brudny pociąg nadjedzie i zrobi się zamieszanie. Za młodu jakoś nigdy nie było problemu z tym, żeby odnaleźć właściwy wagon i przedział oraz spokojnie w nim zasiąść. Tym razem było inaczej. Na ten czas, kiedy pociąg do Międzyzdrojów zajechał na peron drugi dworca w Katowicach, w naszych głowach zrodził się taki niepokój, że nawet głośno wykrzykiwane (a można wykrzykiwać cicho?) obelgi nie były w stanie go uciszyć. Ów zamęt oczywiście spowodowany był niemożnością znalezienia naszego miejsca wśród tych jakże luksusowych. Przerażenie dodatkowo potęgowała wisząca nad nami ewentualność odjechania składu z nami stojącymi... na peronie. Szczęśliwie los skierował nas na właściwe tory i gdy rozłożyliśmy swoje jednorazowe prześcieradła, zapakowane w niebiodegradowalną folie sygnowaną wyśmienitą marką "Wars" wszystkie smutki odeszły w niepamięć. Już prawie byliśmy nad morzem... Nad morzem, jak się powszechnie uznaje, jest baardzo miło. Tym razem też było - taka jest oficjalna wersja i jej się będę trzymał. Po tej wycieczce będę miał znów co wspominać: pierwszy raz piłem piwo na plaży w przystojnym towarzystwie i nawet policjant, który mógł w każdej chwili wyrosnąć spod piachu i wlepić mi mandat nie zepsułby tej pięknej chwili. Na pewno zapamiętam ją na długo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz