wtorek, 2 marca 2010

pozor.

Bądź zwinny i szybki, póki przebieralnie nie są zamykane od wewnątrz. Ciekawe, czy takim sposobem da się podrywać w polskich realiach. Umiem sobie wyobrazić fabułę komedii, kiedy to facet rozsuwa kotarę i jego oczom ukazuje się młoda dziewoja. O dziwo nie wydaje się być zdziwiona (tym bardziej rozczarowana). On nawet nie musi mówić, że to pomyłka, gdyż dziewczyna już zaciska dłoń na jego amerykańskim t-shircie i prędko wciąga go do czeluści przepastnej przebieralni rodem z Sweet Sixteen. Śmiem twierdzić, że u nas taki numer by nie przeszedł. Nawet przeprosiny i tłumaczenie, iż najwidoczniej żona jest obok nie pomogą. Skończy się liściem od samej niezainteresowanej, fangą od jej lubego a w najlepszym wypadku inwektywą "zboczeniec". Póki co nie miałem przyjemności znaleźć się w żadnej z tych sytuacji... Pożyjemy, zobaczymy.

1 komentarz:

  1. czy ja wiem, czy zaraz byłby liść, czy fanga ... o "zboczeńcu" nawet bym nie pomyślała .. hmm .. aczkolwiek nie wiem, czy bym chwyciła za amerykański t-shirt i .. hmmm .. ciekawe ..

    OdpowiedzUsuń