poniedziałek, 7 stycznia 2008

nie, to nie 'smród'.


Istnieje taki dzień, kiedy w wannie pływa ryba, czasem dwie. W tym konkretnym wypadku dwie- żeby nie były smutne, gdy dostają drewnianą łyżką po grzbiecie.
Z pozoru nic złego nie może im się tam przytrafić. Otóż może, nawet musi. I to niejedno. Wszystko to z ręki tego młodego człowieka (4), który nie zna litości. Chwytanie za tylną płetwę, unoszenie ponad powierzchnie wody, przyciskanie do ściany wanny to tylko niektóre z dostępnych tortur. Zero taryfy ulgowej, bo to przecież tylko zwierzęta. Gdyby coś im naprawdę dolegało to za parę dni po tragicznych doświadczeniach nam o tym powiedzą, prawda?

Maltretowanie ryb to nie jedyna rozrywka w życiu- trzeba zrobić przerwę na oglądania bajki. W ten czas może również nastąpić wymiana wrażeń na temat osobników z wanny. 'Śmierdzą te rybki, co?' spotkało się z aprobatą dziecięcia.
Po minutach odpoczynku ryby zostały zaatakowane zupełnie nieprzewidzianą bronią. Mydłem! Sądząc z głośnych komentarzy starszyzny był to atak zmasowany w postaci kilku mydeł. Dla ryb raczej nic przyjemnego... Wytłumaczenie jest bardzo proste: 'Chciałem umyć rybki, bo śmierdzą'. Wszystko w tym temacie.

Powinienem czuć się choć trochę winny?

2 komentarze:

  1. może pokomentuję jutro następny temat

    OdpowiedzUsuń
  2. oh my God...od razu przypomniała mi się historia pieska, którego mała kuzynka wykąpała w misce, a potem zakopała w piasku, aby się osuszył...rezultat przewidywalny...qrcze no - smutno sie zrobiło ;D

    OdpowiedzUsuń