środa, 18 czerwca 2008

dzieci.

Wchodzi mały chłopiec (nie więcej niż czteroletni) z ojcem (nie więcej niż trzydziestoletnim). Mały łapie się za siedzenie, ale chwyt to niewygodny i rzuca nim na wszystkie strony podczas tramwaju manewrów. Żal mi się go zrobiło, ale przecież mu nie zejdę - nie wypada. Na kolana go nie wezmę, bo najprawdopodobniej by mnie na miejscu ukamienowali. Na szczęście jakaś pani przede mną go zabrała na swoje zmęczone kolana. Oczywiście usiadł bez żadnych oporów. W ten czas wspomniało mi się, że ja w jego wieku również nie miałem ograniczeń śmiałości. Chodziłem z każdym, kto tylko podał mi rękę. Bez zbędnego zachęcania. Ale nic... Kolejne analogia to znajomość marek i czasem także modeli samochodów przez takich brzdąców. Palec jego nie nadążał za pokazywaniem samochodów a wszystkie trafnie rozpoznane. Mój kuzyn ma to samo. Na podstawie modelu w skali 1:64 jest w stanie stwierdzić jaka to "fura". I znów - ja też tak miałem. Swojego czasu kupowałem katalogi, by wszystkiego wyuczyć się jak trzeba. Dosyć często na językach małych chłopców pojawia się słowo Cinquecento powykręcane na różne sposoby. Czyżby miał on się wyryć w ich pamięciach na kształt Małego Fiata, który jest obecnie dla niektórych obiektem kultu (samochodem pościgowym?). I tak wszyscy jesteśmy małymi dziećmi...
Niektóre rzeczy można oglądać przynajmniej po dwa razy. Należy do nich na pewno serial Klan. Kiedyś był to serial dla całej rodziny. Teraz natomiast najmłodsi niekoniecznie wszystko zrozumieją. W jednym z odcinków Michał leży (dosłownie cały) ze swoją... dziewczyną w łóżku, z gołą klatą. Z rozmowy można wywnioskować, że mu nie stanął. Dziecko tego nie pojmie. Takie wątki to proszę wprowadzać gdzie indziej, drodzy scenarzyści. W kolejnym odcinku widz dowiaduje się, że powodem problemów z erekcją jest miłość a w zasadzie jej brak. Dlatego panna każe mu "spieprzać". Myślałem, że śnie...
A w kranie znów maras. Ciekawe kto za to spuszczanie potem zapłaci...

1 komentarz: