niedziela, 22 czerwca 2008

"we w Czechach".

Kiedy ciepło Ci i źle spotkajmy "we w Czechach" się. Dobrawy co prawda już nie było, ale Wietnamczyk i Wietnamczyce bronią czeskiego honoru. Są na świecie takie miasta, gdzie po ulicy chodzi 10 osób na przestrzeni jednego kilometra kwadratowego. W zamian za to kulnęliśmy sobie w Billi Pepsi z niebieskawą butelką. Za to straganów z lewizną koło rynku ani widu, ani słychu. A zresztą przecież pojechaliśmy tam zwiedzać a nie w żadnym konkretnym celu. Języka nie podszkoliłem i wciąż mój słownik bogatym w aż dwa słowa: vratne lahve i ahoj. Poszukiwania jednak zakończyły się sukcesem. Co prawda nie za sześć złotych, lecz raczej opłacalnie. Straż Graniczna i inne zielone ludki panu G. niestraszne - tylko ręce się trzęsą...
3/4 dnia spędzone w samochodzie, w 30 stopniowej temperaturze odchudza lepiej niż niejedna dieta cud. Później nawet góry widać. Co nasze to nasze.

Bym o Koniu zapomniał. Właśnie, że będzie o Brukseli. Justynowy kuzyn też wygrał konkurs o Unii Europejskiej i w nagrodzę pojechał do... Brukseli spotkać się z panem Buzkiem i obejrzeć Parlament Europejski. Ponoć bardzo interesująca wycieczka, tak? Tylko z nim (tym kuzynem) później zrobili wywiad w gazecie. Przez telefon, ale zawsze...




2 komentarze: