poniedziałek, 7 lipca 2008

śmierć.

Śmierć ma różne oblicza. Z jednej strony Esmin Green, która zmarła z powodu nieudzielenia jej pomocy przez lekarzy. I to prawie przez dwadzieścia cztery godziny... Ponoć ktoś z obsługi w celu sprawdzenia jej samopoczucia kopnął ją. Powinniśmy się radować z całego serca, że nasi ratownicy medyczni jednak najpierw schylają się do poszkodowanego. Z drugiej strony niesamowity Hugh Hefner, który na szczęście jedynie otarł się o śmierć. Co mogło ją spowodować? Gumowa nakładka na palec służąca do... niecnych celów. Kochanka zaaferowana sobą nie zauważyła, jak playboy dusi się. W porę jednak oprzytomniała i możemy oglądać jego wyczyny na jednym z kanałów muzycznych. Ja osobiście chyba nie znalazłem się w sytuacji zagrożenia życia. Może i dobrze... Natomiast w którejś z klas liceum ogólnokształcącego napisałem ma tablicy drukowanymi (dla niepoznaki) literami "Nie bój się śmierdzi". Pani profesor przyszła i kazał sprawcy to zmazać. Zatrwożony nie ruszyłem się z miejsca, dyżurny sprawę rozwiązał. Nie pamiętam, co dokładnie miałem na myśli, ale uważam to za miły akcent. Jeśli już jestem w tym temacie to "zdanie dnia" należy do mojej babci. "Jedz, bo umrzesz". Wypowiedziane do czteroletniego dziecka. Proszę zatem się nie dziwić, że ja nie jestem normalny. Pozdrawiam moich przodków.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz