W Tarnowskich Górach lubię tylko sklep rowerowy Adventure (nie zapłacili mi za reklamę) oraz Park Wodny. I to jedynie przed zmierzchem. Inni w mojej rodzinie (i poza nią) mają odmienny punkt widzenia na to miasto. W sumie już dawno mieliśmy to sprawdzić jako fani bytomskiego Jazz Clubu. Jednak dopiero w tym tygodniu było nam dane poznać uroki tarnogórskiego Yazz Clubu. Dotarcie doń okazało się dziecinnie łatwe, nawet specjalnie nie szukaliśmy. Można by się zastanawiać czy ma jakiś związek z klubem z Bytomia (bo Adventure również ma swój oddział w moim mieście, więc myśląc analogicznie...), ale jedyną wspólną, która do tej pory udało mi się znaleźć jest didżej Kicó. W Yazzie jest jedna niesamowita rzecz. Internet za darmo! Dla klientów oczywiście. Można zatem w każdej chwili sprawdzić autobus powrotny czy cokolwiek innego. Ludzie nie przesiadują tam bez przerwy. Mając w zasięgu wzroku monitor zauważyłem, że najczęściej odwiedzaną stroną jest przez wszystkich kochana nasza-klasa. Bardzo fajne miejsce.
Lubię Cut Copy i wcale nie dlatego mam od piątku podobny nastrój...
jedyna refleksja (autorefleksja oczywiscie;p), jaka przychodzi mi do glowy po obejrzeniu wideo, to...:
OdpowiedzUsuńLOS SIE MUUUUUUSI ODMIENIC! Hihi:)