wtorek, 18 sierpnia 2009

bęben.

Jak można nie wiedzieć, co pod koszulką może siedzieć. To ja może trochę uświadomię. Pod odzieniem mogą kryć się:
- brzuszek - taki słodziutki, do całowania,
- brzuch - też miły, ale mniej miły od brzuszka,
- brzuchol - ten typ zaczyna powoli wylewać się ponad spodnie,
- brzuszysko - złoo, właściciel takiego dobytku ceni żarcie,
- bęben - ostatnie stadium rozwoju, po przekroczeniu granicy następuje eksplozja.
Jeśli o mnie chodzi to jestem fanem pierwszego i ostatniego rodzaju brzucha. Brzuszek - wiadomo. Każda dziewczyna i chłopak chcą go mieć. Gdy dziewczyna go ma to jest zadowolona i chłopak gdy ma taką dziewczynę to też jest zadowolony. Poza tym działa tu bardzo prosta zasada: brzuszki różnych płci ciągną do siebie. Chciałem uprzedzić, żeby przez brzuszek opacznie nie uznać brzuszka z dzidziusiem w środku. O nie! To już nie jest brzuszek i zalicza się do kategorii "inne". A dlaczego lubię bębny? Bo są zabawne. Czasem takie wielki zwały je opatulają, że nawet pępka nie widać. Jak pępuszka nie widać to coś jest nie tak. Osobnik taki wygląda jakby narodził się z ciąży pozamacicznej a zamiast pępowiną był połączony z matką za pomocą tkanki tłuszczowej. Została ona na bębnie noworodka w zamian za co mamusia schudła drastycznie po rozwiązaniu. Czasem spotykamy ludzi i dziwimy się: jak to możliwie, że tak szybko schudła po ciąży? Oto macie odpowiedź. Była to graviditas ectopica. Żeby skrzętnie to ukryć młoda mama wsadza pod ubranie poduszkę, bądź jakiś inny anatomicznie uformowany przedmiot. Dla pewności polecam zawsze uderzyć ciężarną w brzuch, tak żeby się przekonać czy jest to natura, czy pierze. Oczywiście odpowiednio dozując siłę, żeby przypadkiem poduszki nie rozwalić...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz