środa, 30 grudnia 2009

szał mast szoł.

Lubisz tłok, ocieranie się, spędzanie w kolejkach 2x30 minut? Wybierz się do pierwszego lepszego centrum handlowego. Spotkasz tam na pęczki takich maniaków jak Ty! Możecie sobie tam robić burdel, bo przecież we własnej szafie nie wypada. Jeśli zapomnisz skąd wziąłeś ten sweter to się nie przejmuj. Rzuć go na stertę ze spodniami. Przesypuje się? Żaden problem. Przecież na podłodze jest miejsca pod dostatkiem. Jakieś inne atrakcje? Można poczuć się niewidocznym. Jeśli staniesz w miejscu, gdzie akurat wiszą najciekawsze szmaty, jednocześnie grodząc dostęp do nich, to dziewczyny, które i tak nic nie kupią podepczą cię tylko po to, żeby tych szmat dotknąć. Czyli ogólnie jest wesoło. Oczywiście dla tych, którzy lubią tego typu rozrywki. Może są jakieś obniżki, ale komu by się chciało szukać? Tak się zastanawiam: jak to możliwe, że w ciągu normalnego miesiąca (nazwijmy go zwykłym) w sklepach jest regularna liczba klientów. I nagle w okresie między Bożym Narodzeniem i Sylwestrem w marketach pojawia się tysiąc zombie, które chcąc kupić tylko jedną rzecz przychodzą akurat w ten czas, żeby oszczędzić te parę złotych. A ile to nerwów kosztuje? Ja myślę, że by się taki Tallahassee przydał...

1 komentarz:

  1. jak zobaczyłam te tłumy wylewające się z tramwaju w kierunku SCC, to postanowiłam załatwić tylko to, co musiałam (buty) i mi się nie udało:) z powodu braku danego modelu w Kato, zaklepałam jedyny istniejący w Gliwicach, po czym udałam się tam i wróciłam z zupełnie innym:) przy okazji stwierdziłam, że gliwicka Bershka to jakiś szmateksopodobny outlet i wysnułam tezę o pięknie ubranych ludziach, gdyby tylko robili zakupy tak często, jak w minionych dniach.
    Z okazji jutrzejszego najgorszego dnia w roku, życzę do siego:) narka

    OdpowiedzUsuń