środa, 21 kwietnia 2010

iPad(ł).

Już chyba powszechnie wiadomo, że produkty Apple, mam głównie na myśli iPhone'a, mają jakieś niedociągnięcia, które stanowią mniejsze lub większe niedogodności w użytkowaniu ich. Oczywiście najnowszy wynalazek, czyli iPad również nie jest ich pozbawiony. Wspaniały naród, jakim niewątpliwe są Amerykanie robił w pory od czasu, gdy poznał datę premiery rynkowej gadżetu. Nie pojmuję takiego zachwytu produktami Jobsa. Może widzieliście porównanie iPada z... kamieniem. Tak, kamieniem. Takim zwykłym, który można znaleźć w lesie. Te dwa przedmioty różnią się między sobą tylko dwoma posiadanymi funkcjami: tablet ma ekran dotykowy a kamień ma wielozadaniowość. Innych, podstawowych umiejętności nie posiadają. iPad jest tak pożądany, że w Colorado pewien mężczyzna w wyniku rabunku oprócz urządzenia stracił także część małego palca u ręki, w której trzymał reklamówkę. Może to prawdziwa historia a może tylko bajka. W każdym razie potwierdza regułę, że wszyscy (no, może większość) w Stanach uważają najnowszy produkt za must have. Wszędzie o nim teraz głośno. Nawet w Polsce. W sieci Plus jest/był konkurs, w którym główną nagrodą była możliwość testowania iPada. Już widzę tą liczbę uczestników... Okej, na pierwszy rzut oka widać, że to tylko rozdmuchany do niepoprawnych rozmiarów iPhone, ale nie omieszkałbym się nim pobawić. Wiadomo, że zawsze warto wypróbować jakąś zabawkę. Pomijam cenę, która w Stanach wynosi ok. 500$ i jeśli weźmiemy pod uwagę nie wiadomo skąd biorący się drastyczny wzrost ceny w naszym kraju można liczyć na kwotę grubo powyżej 3000 zł. A myślałem, że to miał być tylko konkurent dla czytnika e-booków Amazona. Jeszcze jedna ciekawostka na koniec. Funkcja, której istnienia w takim urządzeniu nikt by się nie spodziewał - drukowanie...

1 komentarz:

  1. ciesz się, że nie masz wśród znajomych na twarzoksiążce dzikich podnietków na ajPada - na szczęście jest funkcja 'ukryj', ale niesmak pozostał..

    OdpowiedzUsuń